Ciemne chmury płyną po niebie, drogą idzie stary Listopad. 13 Przewodnik metodyczny Jesienna pogoda. Deszcz strugami płynie po szybie, z drzewa liść kolejny już opadł. Mały wietrzyk i duży wicher, urządzają dzisiaj zawody. Szarpią liście, z drzew je zrywają i wrzucają do zimnej wody.
Atmosfera przed meczem Włochy- Francja podgrzewana była już na kilka tygodni przed jego rozpoczęciem. Emocje skończyły się jednak wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego. Na San Siro padł bezbramkowy remis, który w pełni satysfakcjonuje Trójkolorowych, zaś mistrzom świata mocno komplikuje sytuację w grupie B. A wszystko przez Szkotów, którzy kilka godzin przed spotkaniem w Mediolanie pokonali Litwę 3:1 i awansowali na drugie miejsce w grupie B. Jeśli w środę The Tartan Army urwą punkty Francuzom, zaś Italia nie wygra z Ukrainą, wówczas bardzo prawdopodobna będzie powtórka z el. EURO 1984, kiedy to Squadrra Azzurra kilka miesięcy po zdobyciu mistrzostwa świata, nie potrafiła awansować na mistrzostwa Europy. I love Paris Wojnę psychologiczną przed hitem sobotnich meczów eliminacyjnych rozpoczął selekcjoner wicemistrzów świata Raymond Domenech. – W spotkaniu z Włochami może być nam bardzo ciężko, bo gospodarze będą mieli za sobą sędziego – zaatakował niespodziewanie rywali. Tak jak w finale młodzieżowych ME w 1999 r., kiedy wygrali z nami, z pomocą arbitra. I tak zaczęła się wielka burza, która swój finał znalazła w UEFA, która zawiesiła Domenecha na jedno spotkanie. – Mogę razem z Domenechiem obejrzeć ten mecz kilka razy na video i udowodnić, że wygraliśmy jak najbardziej uczciwie – odpowiedział na atak, francuskiemu selekcjonerowi, jeden z uczestników tamtej potyczki, Gennaro Gatusso. Co ciekawe nad Sekwaną nikt nie zamierzał bronić trenera Trójkolorowych. – Takie zachowanie nie przystoi opiekunowi wicemistrzów świata – przyznał prezydent UEFA, Michel Platini. – Raymond to apatyczny gość. Myli się przy każdej okazji – powiedział Philippe Mexes. A David Trezeguet dodał: – Domenech zaszkodził tymi słowami całej Francji. Na tym jednak nie koniec wojny. W wywiadzie dla „La Gazetta dello Sport” Lassane Diarra powiedział, że włoscy piłkarze od trampkarza uczeni są prowokacji i boiskowych oszustw. Włosi jednak też mają swoje za uszami. Marco Materazzi przyznał w końcu, co naprawdę powiedział Zinedine`owi Zidane`owi podczas finału zeszłorocznych MŚ. Francuz, często szarpany za koszulkę przez obrońcę Interu, powiedział, że z chęcią odda mu ją po meczu. Włoski defensor odparł jednak, że zamiast trykotu Zidane`a woli jego siostrę, która jest k….. Materazzi w tym spotkaniu nie mógł wystąpić z powodu kontuzji kolana, ale i tak nie przeszkodziło mu to w wywołaniu ogromnego zamieszania. Na trybunach pojawił się bowiem w koszulce z napisem…”I love Paris”. Francuzi w Mediolanie nie mieli łatwego życia. W trakcie odgrywania „Marsylianki” włoscy tifosi gwizdali co nie miara, podobnie jak w trakcie meczu, gdy przy piłce znajdowali się byli lub obecni gracze Juventusu Turyn- Thierry Henry, David Trezeguet i Patrick Vieira. Łatwego życia nie miał zwłaszcza ten ostatni, który albo obrażany był przez fanów Milanu albo…Interu, bowiem zagrał w reprezentacji, mimo, iż wcześniej pauzował w barwach Nerrazzurich ze względu na rzekomą kontuzję. Co się tyczy samego spotkania, to na pewno na najwyższe noty zasługują obaj bramkarze- Gianluigi Buffon, a także zastępujący kontuzjowanego Gregory`ego Coupe`a, Mikael Landreau. – Chcieliśmy wygrać, ale mimo wszystko remis też nie jest złym wynikiem – podsumował występ mistrzów świata, Gianluca Zambrotta. Wielu może już nas skreśliło, ale my wciąż liczymy się w walce o awans. Przegrany zakład Pierwsze zwycięstwo na Wembley odnieśli Anglicy, którzy pewnie pokonali Izrael 3:0. Przed rozpoczęciem spotkania, mało kto wierzył jednak w zwycięstwo Synów Albionu. W grupie E byli bowiem dopiero na 4. miejscu, w dodatku Steve McLaren nie mógł skorzystać w tym meczu z usług piątki podstawowych piłkarzy: David`a Beckham`a, Peter`a Crouch`a, Owen`a Heragreves`a, Franka Lamparda i Wayne`a Rooney`a. Tylko dzięki zastrzykom przeciwbólowym zagrać mógł Steven Gerrard. Urazy przeszkodziły selekcjonerowi Anglików do tego stopnia, że przed potyczką z Izraelem musiał powołać do reprezentacji po trzech latach przerwy Emile`a Heskey`a, a także David`a Bentley`a, chociaż ten miał w najbliższym czasie nie występować w kadrze, gdyż odmówił wyjazdu na ME U-21. – Nie wyobrażam sobie, by Anglii zabrakło na EURO 2008 – powiedział przed pierwszym gwizdkiem sędziego, Rio Ferdinand. A John Terry dodał: – Ostatni raz naszej drużyny narodowej zabrakło na wielkiej imprezie w 1994 r. podczas MŚ w USA. Miałem wtedy 14 lat i nie mogłem zrozumieć dlaczego na mundialu nie ma Anglii. Goście przed spotkaniem byli wyjątkowo pewni siebie. – Założyłem się z Ashley Cole`m i Johnem Terrym, że to Izrael wygra – przyznawał na każdym kroku obrońca Chelsea, Tal Ben Haim. Śmiali się gdy to do nich mówiłem, ale po końcowym gwizdku to ja będę śmiał. Buńczuczne zapowiedzi Ben Haima okazały się jednak tylko mrzonką, bo Izrael w sobotę Anglii nie mógł nic zrobić. Porażka 0:3 to i tak najmniejszy wymiar kary dla podopiecznych Drora Kashtana. Gole dla Synów Albionu strzelali Shun Wright- Philips, Michael Owen i Micah Richards. – Zagraliśmy wreszcie dobre spotkanie, ale teraz trzeba pójść za ciosem i podobnie zaprezentować się w środę – powiedział po zakończeniu spotkania, Steve McLaren. Swój mecz wygrali również Niemcy, którzy w Cardiff wygrali z Walią 2:0. Bohaterem spotkania był Miroslav Klose, który swoje 70. spotkanie w narodowych barwach uczcił dwoma golami. Nasi zachodni sąsiedzi, w tabeli grupy D mają już pięć punktów przewagi nad wiceliderem Czechami i chyba mogą być już pewni awansu na EURO 2008. A co się tyczy piłkarzy Karela Brucknera, to w wygranej potyczce z San Marino 3:0, po raz 24. w narodowych barwach czyste konto zachował Petr Cech. Mission- impossible W grupie A najgroźniejsi rywale w walce o bilety do Austrii i Szwajcarii tradycyjnie grali dla Polski. Najlepszym dla biało- czerwonych rezultatem meczu Serbii z Finlandią był remis i…właśnie taki wynik padł w Belgradzie. Kilka dni przed meczem wypadek miał selekcjoner Serbów, Javier Clemente, który podczas jazdy na rowerze upadł tak nieszczęśliwie, że połamał sobie żebra i przebił płuco. Hiszpan ani jednak myślał, żeby kurować się w szpitalu. – Zwycięstwo jest ważniejsze od zdrowia – mówił i głowił się nad tym, jak zastąpić zawieszonego za kartki, Nemanję Vidicia i kontuzjowanego Mladena Kristajicia. Bardziej szokująca dla kibiców niż nazwiska zastępców obrońców MU i Schalke, okazała jednak obecność na ławce rezerwowych Marko Pantelicia i Nikoli Zigicia. Mimo braku w pierwszym składzie dwójki podstawowych napastników, zdecydowaną przewagę i tak mieli Serbowie. Co z tego jednak, skoro żaden z podopiecznych Clemente nie był w stanie przedrzeć się przez defensywę kierowaną przez Samiego Hyppię i Hannu Tihinnena, a także świetnie interweniującego bramkarza, Jussi Jaaskelainena. – Wynik 0:0 to połowiczne zwycięstwo – skomentował rezultat selekcjoner naszych środowych rywali, Roy Hodgson. Zupełnie inne nastroje panują w Serbii. – Środowy mecz z Portugalią będzie dla nas spotkaniem o „być albo nie być” – powiedział Nikola Zigic. Serbska prasa jednak jest bardziej sceptyczna. Jej zdaniem awans do EURO 2008 jawi się dla Dejana Stankovicia i spółki jako „mission- impossible”. Jeśli już jesteśmy przy niespodziankach, to wiele ich było również w grupach C i F. Turcy tylko zremisowali z Maltą, zaś Węgrzy, umotywowani sensacyjnym zwycięstwem w towarzyskim meczu z Włochami, pokonali Bośnię i Hercegowinę. Łotwa z kolei niespodziewanie ograła Irlandią Płn., Szwecja tylko zremisowała z Danią, podobnie jak Hiszpanie, którzy dopiero w końcówce spotkania uratowali punkt z Islandią.
pokorne ciele dwie matki ssie, kłamstwo ma krótkie nogi, z wielkiej chmury mały deszcz wyjaśnij znaczenie tych przysłów
Chorzowscy kibice z wielki nadziejami czekali na zaplanowane na poniedziałek zebranie akcjonariuszy i zarządu sportowej spółki akcyjnej Ruch. Działacze zapowiadali, że po zupełnie nieudanym sezonie, w którym drużyna z ...Chorzowscy kibice z wielki nadziejami czekali na zaplanowane na poniedziałek zebranie akcjonariuszy i zarządu sportowej spółki akcyjnej Ruch. Działacze zapowiadali, że po zupełnie nieudanym sezonie, w którym drużyna z najwyższym trudem utrzymała się w II lidze, w klubie dojdzie do kadrowej rewolucji, a tymczasem wszystkie decyzje zostały odłożone w czasie.– Posiedzenie zarządu zostało przełożone na prośbę właściciela większościowego pakietu akcji. Mariusz Klimek powiadomił nas, że do spotkania mającego zadecydować o przyszłości klubu dojdzie w ciągu paru najbliższych dni – powiedział Mariusz Śrutwa, który jest nie tylko kapitanem chorzowskiej drużyny, ale także udziałowcem spółki, a od niedawna także kandydatem na nowego prezesa klubu. Sam Mariusz Klimek był wczoraj nieuchwytny dla dziennikarzy, choć aby z nim porozmawiać wybraliśmy się nawet do siedziby firmy „Reporter”.Dokładna data zebrania nie została jeszcze ustalona, ale za to termin pierwszego treningu po wakacyjnej przerwie znany jest od dawna. Piłkarze spotkają się na Cichej jutro o godz. Kolportowana po mieście plotka głosiła, że w Ruchu może dojść do zmiany trenera, lecz dyrektor klubu Krzysztof Ziętek stanowczo ją dementuje: – Nic mi nie wiadomo o zmianie szkoleniowca. Trener Dariusz Fornalak zostaje w klubie – stwierdził krótko inaugurujących przygotowania do nowego sezonu zajęciach pojawią się nie tylko dotychczasowi gracze Ruchu, ale też kilku nowych zawodników. Za ich sprowadzenie do Ruchu odpowiedzialny jest menedżer Jerzy Wyrobek. – Cały czas szukam młodych, utalentowanych piłkarzy. Penetruję głównie śląski rynek, ale w innych regionach Polski też mam przyjaciół, którzy polecają mi różnych zawodników. Na razie nie chciałbym zdradzać żadnych nazwisk, bo negocjacje transferowe nie zostały jeszcze zakończone, ale kilka nowych twarzy na pewno pojawi się wkrótce na Cichej – powiedział menedżer „niebieskich”.Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Szacunek dla Urbana, że z nich korzysta. Zrzuciłem więc z dzisiejszych meczów ławki rezerwowych drużyn " z pretensjami". Odpuściłem sobie Kiepskich bo oni generalnie "na rozwiązaniu sprawy" czyli szansa spora,że opuszczą ligę. I ich ławka jest taka sobie. Lechia-Śląsk 1-0 widzów 8 827 Mecz "pod dyktando" betoniarzy.
Z WIELKIEJ CHMURY MAŁY DESZCZ co to znaczy Słownik wielkiej chmury mały deszcz co to znaczy. Definicja mały deszcz bywa znaczenie. Dziś jest Czwartek, 4 sierpnia 2022. Imieniny obchodzą: Protazy, Jan, Dominika. Pielęgniarki z Ukrainy i Białorusi czy z dużej chmury mały deszcz. Od 30.12.2020 r. obowiązują przepisy umożliwiające – na nowych dodatkowych zasadach – podejmowanie pracy w Polsce przez lekarzy, lekarzy dentystów, pielęgniarki, położne, ratowników medycznych, którzy uzyskali kwalifikacje do wykonywania swoich zawodów w biskup Tadeusz Pieronek Każda wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki jest dla Polski wielkim, ale już nie tak rzadkim wydarzeniem. Wielkim, bo to przywódca wielkiego, przyjaznego nam państwa, w którym żyją miliony naszych rodaków, a które również odgrywa kluczową rolę w polityce międzynarodowej. Nie tak rzadkim, ponieważ od 1972 roku, urzędujący prezydenci USA, łącznie z obecną wizytą prezydenta Donalda Trumpa, przebywali w Polsce czternaście razy. W 1972 roku gościł w Polsce prezydent Richard Nixon, w 1975 r. prezydent Gerald Ford, w latach 1989 i 1992 prezydent George Bush, w 1994 i 1997 roku prezydent Bill Clinton, w 2001, 2003 i w 2007 r. prezydent George W. Bush, w 2011, 2014 i 2016 r. prezydent Barack Obama i w 2017 r. prezydent Donald Trump. Każda z tych wizyt dotyczyła spraw gospodarczych i politycznych. Pierwsza z nich przyniosła Polsce możliwość skorzystania z amerykańskich kredytów, które pozwoliły nieco poprawić stan polskiej gospodarki, zwłaszcza pod rządami Edwarda Gierka, a ostatnia zapewne umocni bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO w Europie. Wprawdzie grupa wojsk amerykańskich już stacjonuje w Polsce, to jednak, jeżeliby trzeba stawić czoła agresji ze Wschodu, ta garstka, nie miałaby szans na jej powstrzymanie. Polskie władze liczą na ściślejszą współpracę z USA i na wynikające z niej korzyści. Na pierwszym miejscu, jak podaje prasa, chodzi o bezpieczeństwo Polski, co można osiągnąć skłaniając prezydenta Trumpa do zapewnienia wieloletniej obecności poważniejszej ilości wojsk amerykańskich w Polsce, i o możliwość zakupu dla polskiej armii nowoczesnego uzbrojenia. Równie ważne jest bezpieczeństwo energetyczne, czyli wynegocjowanie długoterminowej dostawy gazu ze Stanów Zjednoczonych. Pierwsza taka dostawa amerykańskiego gazu LNG miała miejsce w początkach czerwca tego roku. Wprawdzie ten gaz nie będzie tańszy, ale za to jego dostawa nie będzie uzależniona od polityki. Można się domyślać, że w rozmowach z prezydentem Trumpem polski prezydent lub polscy ministrowie poruszyli sprawę katastrofy pod Smoleńskiem i szukali wsparcia oraz wywarcia nacisków na Rosję, by oddała wrak tupolewa. Wobec tak szerokich oczekiwań ze strony polskiej w stosunku do amerykańskiego prezydenta, chciałoby się wiedzieć, co Polska ma do zaoferowania Ameryce? Minister spraw zagranicznych sugeruje, że Polska może się bardziej zaangażować w wojnę z tzw. Państwem Islamskim, może także wznowić udział polskich żołnierzy w pokojowych misjach ONZ. Wygląda na to, że my znowu chcemy przelewać krew „za wolność naszą i waszą!”. Podczas tej krótkiej wizyty w Warszawie prezydent Trump pozdrowił publicznie Lecha Wałęsę, dziś spychanego przez polskie władze na margines, ale znanego i cenionego w całym świecie przywódcę „Solidarności”. W spotkaniu z prezydentem Trumpem wzięli udział liderzy państw Trójmorza, czyli dwunastu państw, leżących między Morzem Bałtyckim, Morzem Czarnym i Adriatykiem. Chodzi o Bułgarię, Chorwację, Czechy, Estonię, Litwę, Łotwę, Polskę, Rumunię, Serbię, Słowację, Słowenię i Węgry. Ta grupa państw od pewnego czasu stara się zbliżyć ze sobą, tworząc formację państw o wspólnych interesach, która jako całość mogłaby odegrać większą rolę międzynarodową, przynajmniej w Unii Europejskiej, niż poszczególni jej członkowie, ale upłynie jeszcze sporo wody, zanim się zrozumieją i zjednoczą. Wielka wizyta, piękne przyjęcie Gościa, wielkie oczekiwania, sukces rządzących i co dalej? Wydaje się, że z tej wielkiej chmury, spadnie mały deszcz. Obym się mylił. Żeby nie było, że jestem malkontentem z grupy tych co marudzą bez względu na okoliczności: chodzi mi o niewielką ilość konkretów, którą przyniosła ze sobą długo oczekiwana (25 lat) wizyta premiera Chin w Polsce. Konkretem nie są na pewno deklaracje i umowy o współpracy. Unia Europejska zagroziła zerwaniem rozmów z Rosją, jeśli nie wycofa swych wojsk z Gruzji. Niewiele jednak wskazuje, aby Rosja przejmowała się tymi groźbami. Rezultaty specjalnego spotkania w Brukseli w sprawie Rosji nie są imponujące. Unia nie wprowadzi sankcji wobec Moskwy, ale zagroziła jej konsekwencjami w przyszłości. Kierujący pracami Unii prezydent Francji Nicolas Sarkozy zapowiedział, że sprawdzianem dobrych intencji Moskwy będzie wypełnienie przez nią postanowień sześciopunktowego planu pokojowego. Ma w tej sprawie wkrótce rozmawiać z przywódcami Rosji i Gruzji. Wyjdą, nie wyjdą? Najważniejsze punkty unijnego planu to żądanie wycofania wszystkich wojsk rosyjskich z terytorium Gruzji. Nikt oczywiście w Brukseli nie rozważał uznania suwerenności obu zbuntowanych państewek. Rosji zresztą także na tym nie zależy. Ale jednocześnie w czasie szczytu milcząco przyjęto do wiadomości, że w Południowej Osetii i Abchazji wojska rosyjskie mogą stacjonować. Oznacza to faktyczną zgodę na podział Gruzji, co było zasadniczym celem Kremla, gdy zaczynał wojenne operacje na Południowym Kaukazie. Prawdę mówiąc, Unia miała niewielkie szanse, aby zmienić ten stan rzeczy. Sądzę, że Moskwa jeszcze długo będzie się targowała, zanim wycofa swe wojska z kilku strategicznych punktów jak miasto Gori czy port w Poti. Ważne, że Unia zadeklarowała gotowość zwiększenia swej obecności na Kaukazie, zarówno w ramach międzynarodowej misji obserwacyjnej OBWE w Południowej Osetii, jak i Europejskiej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony. Jednak zabrakło już odwagi, aby przynajmniej zasugerować Rosji zastąpienie jej oddziałów w strefie buforowej przez siły międzynarodowe. Partnerstwo dla Wschodu Większe szanse ma teraz wspierane od dawna przez Polskę tzw. partnerstwo wschodnie, czyli systemowa obecność Unii na obszarach republik postradzieckich, a zwłaszcza w Gruzji, Mołdawii oraz na Ukrainie. Do grudnia mają być przedstawione konkretne rozwiązania w tej sprawie. Jeśli do tego dojdzie, będzie to trwałe osiągnięcie tego szczytu; podobnie jak konkretna pomoc gospodarcza, jaką obiecano Gruzji. Ważne będą ułatwienia wizowe dla Gruzinów. W chwili obecnej bowiem mieszkańcy zbuntowanych republik, jako obywatele Federacji Rosyjskiej, mogą korzystać ze znacznie większych udogodnień wizowych z kontaktach z Unią aniżeli Gruzini. Czekając na Obamę Znając układ sił i interesów Unii i Rosji, na więcej nie należało liczyć. Nawet najwięksi sojusznicy Putina i Miedwiediewa byli zgodni, że Kreml, uznając suwerenność Południowej Osetii i Abchazji, posunął się za daleko. Najważniejsze decyzje odłożono do listopada br., kiedy w Nicei ma obradować specjalny szczyt NATO–Rosja. Sądzić jednak wypada, że czynnikiem naprawdę rozstrzygającym o dalszym biegu wydarzeń będzie dopiero wynik prezydenckich wyborów w USA. Rosja nie kryje, że czeka na zwycięstwo Baracka Obamy. Liczy, że mało doświadczony w sprawach polityki międzynarodowej nowy przywódca Stanów Zjednoczonych będzie dla niej bardziej spolegliwym partnerem aniżeli jego republikański rywal. To wówczas naprawdę rozstrzygnie się także, jak dalece Unia będzie zdeterminowana, aby stosować wobec Rosji standardy obowiązujące każde inne cywilizowane państwo. « ‹ 1 › » oceń artykuł Tempus fugit . Czas leci. Tempus fugit . Czas ucieka. Nonnumquam in festina recitatione hoc nos fugit punctum eodemque propterea tempore coniunctio cum Christi mysterio quod contemplamur. Czasami, przy pośpiesznym odmawianiu, to centrum uchodzi uwagi, a wraz z nim również nawiązanie do misterium Chrystusa, które jest kontemplowane. Nowy minister rolnictwa powinien zostać jak najszybciej powołany, bo trzeba podejmować pilne decyzje dot. Wspólnej Polityki Rolnej UE - przekonują w PSL. Zdaniem ludowców premier wstrzymuje się z nominacją, bo mógł otrzymać od służb więcej informacji ws. sytuacji wokół resortu rolnictwa. Premier Donald Tusk zapowiedział w środę przyjęcie dymisji Marka Sawickiego z funkcji ministra rolnictwa i nie wykluczył, że osobiście będzie nadzorował resort. Szef Rady Naczelnej Stronnictwa, europoseł Jarosław Kalinowski zwraca uwagę, że w Brukseli finalizowane są prace nad reformą polityki rolnej, a brak szefa resortu rolnictwa jest w tym kontekście niekorzystny. - Potrzebny jest natychmiast fachowiec, który będzie nie tylko porządkował sprawy wewnątrz resortu, ale zajmie się też bieżącymi kwestiami, które nie mogą być odwlekane - powiedział PAP europoseł. Tusk oświadczył w środę po tym jak zapowiedział przyjęcie dymisji Sawickiego, że nie zamierza się spieszyć w sprawie powołania nowego szefa resortu. Wyjaśnił, że chce wcześniej otrzymać od koalicjanta scenariusz uzdrowienia sytuacji w agencjach działających w sektorze rolnictwa. Z kolei prezes PSL, wicepremier Waldemar Pawlak informował później, że jego ugrupowanie było gotowe do wysunięcia kandydata na nowego ministra rolnictwa i przedstawienia propozycji uporządkowania spraw dotyczących agencji rolniczych. Politycy Stronnictwa zastanawiają się też dlaczego premier odkłada nominację nowego ministra rolnictwa, zwłaszcza, że jeszcze podczas wtorkowego posiedzeniu rządu miał mówić, że nie widzi powodów do jego dymisjonowania. Zdaniem rozmówców PAP powodem może być wiedza, jaką premier otrzymał od służb ws. sytuacji wokół resortu kierowanego przez Marka Sawickiego. - To może znaczyć, że cała sprawa jest poważniejsza niż się wydawało- ocenił polityk z PSL chcący zachować anonimowość. Według niego, - Tusk będzie wykorzystywał tę sytuację jak będzie mógł, żeby odwrócić uwagę od bieżących problemów - podziałów w PO w sprawie in vitro czy wyroku ETS wobec ustawy o grach hazardowych. Również Żelichowski uważa, że środowe wystąpienie premiera sugeruje, że służby dały mu jakąś dodatkową wiedzę, która nie wynika z ujawnionej przez media taśmy. - Nie sądzę, że na bazie tego, co dwóch ludzi mówiło sobie, premier dużego kraju podejmuje decyzje takie, jakie podjął. Czyli ma dostęp do informacji z jakichś innych stron, więc to nas trochę niepokoi - powiedział PAP poseł. W podobnym duchu wypowiadał się w środę wieczorem w TVN24 Pawlak. Wyraził nadzieję, że premier ma "poważną wiedzę i przesłanki", które powodują, że chce nadzorować ministerstwo rolnictwa. Środowa dymisja Sawickiego to pokłosie publikacji "Pulsu Biznesu", który ujawnił rozmowy szefa kółek rolniczych Władysława Serafina z byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego Władysławem Łukasikiem na temat możliwych nieprawidłowości w spółkach związanych z Ministerstwem Rolnictwa, w tym w spółce Elewarr (należącej do Agencji Rynku Rolnego). Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć. lRpLz.
  • 486rp76oz7.pages.dev/378
  • 486rp76oz7.pages.dev/138
  • 486rp76oz7.pages.dev/66
  • 486rp76oz7.pages.dev/104
  • 486rp76oz7.pages.dev/250
  • 486rp76oz7.pages.dev/273
  • 486rp76oz7.pages.dev/18
  • 486rp76oz7.pages.dev/183
  • 486rp76oz7.pages.dev/198
  • z wielkiej chmury mały deszcz